Miejsce, w którym MIEĆ zmienia się w BYĆ

Miejsce, w którym MIEĆ zmienia się w BYĆ

Autor: Anna Schwerin (Nieznay Świat 11/24)

Latem 1995 r. zapanowała radość. Miejsce zostało znalezione, posiadłość zakupiona. 3,5 hektara ziemi i drewniany dom, tonący w starym dzikim sadzie. Wszystko na zboczu góry, ze szczytu której otwiera się niezwykła, wręcz zachęcająca do lotu panorama. W dole widać małe domki, jakby uśpione w kotlinach. Zaklęte w czasie górskie olbrzymy. Milczenie i trwanie. Wysoka Nad Lasem to zaledwie kilka domostw, parę kilometrów w górę od Jordanowa, 60 kilometrów na południe od Krakowa. Jarek i Fran jeszcze tego lata wzięli ślub wedyjski

Joanna Osajda Strażnicy ognia, czyli Terapia HOMA (NŚ 7/1999)

Bhrugu Aranya

Od tego czasu minęło prawie 30 lat. Projekt, który w swoich początkach wydawał się ekstrawagancki, przetrwał, gdyż, jak mówi jego pomysłodawca – Jarosław Bizberg, osoby, które tu przyjeżdżały, a następnie osiedlały się i nadal mieszkają, robią to wyłącznie z przekonania o słuszności idei palenia ognia Agnihotry. Nikt w eko-wiosce Bhrugu Aranya jak ją nazywają członkowie społeczności nikogo nie zmusza do praktyk, do obowiązkowych spotkań w określonych godzinach, nie wymaga życiowych wyrzeczeń typu porzucisz swoją matkę i ojca swego.
Mieszkańcy harmonijnie łączą wszech
ogarniające nas multimedia, konsumpcjonizm, pracę w różnych zawodach z praktyką duchową. Nie gonią świata, świat przychodzi do nich. Wyjeżdżają i wracają, zagłębiając się w otaczającej przyrodzie Beskidu Małego, zmieniającej się wraz z upływem pór roku. Dotyczy to zarówno założycieli eko-wioski, jak i kolejnego, młodego pokolenia, które tu się urodziło, uczy się, studiuje, szuka własnej drogi…
Nie odgradzają posesji płotami, by Natura i kontakty międzyludzkie nie napotykały niepotrzebnych barier, przy pełnym posza
nowaniu prawa do prywatności. Jedynie o co proszą gości, to by na ich terenie powstrzymywać się od picia alkoholu, przyjmowania narkotyków i jedzenia mięsa. W zamian dyskretnie oferują życzliwą uwagę, czas i wiedzę. Pozwalają gościom spokojnie

oswoić otoczenie niezwykle bogate przyrodniczo, a oczarowanym chętnie wskazują miejsca, które czekają w pobliżu na kupców, ale jednocześnie zaznaczają, że ceny ziemi cały czas rosną.
Centralnym punktem, wokół którego krę
ci się życie na Wysokiej, jest praktykowanie palenia ognia Agnihotry, o wschodzie i zachodzie słońca. Przygotowuje się go w małej miedzianej piramidce o określonym kształcie i rozmiarze. Każdy uczestniczący ma swój własny zestaw, ale i dla nowicjuszy zawsze znajdzie się dodatkowa piramidka.

Praktyka Agnihotry

Dokładny moment rozpoczęcia rytuału wyznacza aplikacja. Precyzja ta jest niezwykle ważna, gdyż podczas wschodu i zachodu wiele elektryczności, eterów i subtelnych energii emanuje ze Słońca i zalewa ziemię, tworząc efekt powodzi w geograficznym miejscu wschodu naszej gwiazdy. Wypowiadane słowa tradycyjnej mantry rezonują w piramidce i poprzez ogień zostają wyrzucone do atmosfery. A do ognia, którego podpałkę stanowią suszone paski krowiego nawozu, jako ofiarę wrzuca się brązowy ryż i klarowane, niesolone masło ghee. Praktykujący Agnihotrę po wyrecytowaniu mantry wykonują swoje indywidualne, duchowe praktyki. Jest to najlepszy czas, ponieważ Agnihotra oczyszcza przestrzeń, usuwa przeszkody i neutralizuje niekorzystne energie. Wartością dodaną jest codzienne spotkanie lubiących siebie nawzajem sąsiadów, wspólny odpoczynek po pracy, chwila rozmowy, dzielenie się wrażeniami z przeżytego dnia i ustalenie następnego miejsca palenia ognia. To się zmienia latem może być to taras kończonego budynku Międzynarodowego Ekologiczno-Edukacyjnego Cen­trum Światła z widokiem na Tatry, trawnik między drzewami lub Ogród Mandali.

Mandale w ogrodzie

A w pozostałe pory roku? Jak sobie radzą ze wstawaniem o świcie w wilgotnym listopadzie czy mroźnym lutym? – To proste – śmieje się Jarosław Bizberg. Wstajemy, palimy ogień, idziemy spać. Palimy Agnihotrę, bo doświadczamy jej mocy, a nie dlatego, że ktoś nam każe. Podczas podróży samolotem czy pociągiem opuszczamy praktykę. Stosowanie otwartego ognia w takich warunkach nie jest możliwe, ale jadąc własnym samochodem można zjechać na pobocze o odpowiedniej godzinie i odprawić rytuał. Ja palę regularnie Agnihotrę od połowy lat 70. ub. w.

Historia Fundacji Terapia HOMA rozpoczęła się na początku lat 90. XX. w leżącym na terenie województwa lubuskiego Dachowie. Pomysłodawcą i założycielem ekologicznej farmy był dr Ulrich Berk (wiceprezes Fundacji), specjalizujący się w technikach terapii Homa. Do współpracy zaprosił psycholog Marię Kalisz-Komorowską i Jarosława Bizberga (prezes Fundacji), który wreszcie po 1989 r. mógł powrócić do kraju z Australii. W Dachowie, oprócz pracy w gospodarstwie, bazującej na zasadach rolnictwa ekologicznego HOMA, prowadzili pierwsze warsztaty z ekologicznego ogrodnictwa, hortiterapii i sylwoterapii. Wkrótce dołączyła do nich Fran Rosen z USA, aby prowadzić warsztaty dla nauczycieli z jogi i medytacji dla dzieci. Od samego początku bezpłatnie dzielili się wiedzą – ta zasada obowiązuje do dzisiaj.

Początek lat 90. ub. w. sprzyjał takim inicjatywom. Często jeździłem po Polsce z wykładami o terapii HOMA, bo – wspomina Bizberg temat był nowy i modny, rozwinął się na fali new age i fascynacji nauczycielami Wschodu. A poza tym wszyscy chcieli zobaczyć tego dziwnego Polaka z Australii… Teraz już środowisko się nasyciło wiedzą, jest podobnie jak w Europie. Moda, jako taka minęła, ale obecnie sporo osób świadomie praktykuje Agnihotrę. Jest to indywidualny wybór, tak jak wegetarianizm czy weganizm. Każdy może się tego nauczyć, nie ma żadnych przeciwwskazań ani ograniczeń. Agnihotra jest narzędziem, które zmienia, poprawia, oczyszcza atmosferę najbliższego otoczenia, a potem zatacza to coraz szersze kręgi i generalnie poprawia jakość naszego życia oraz wszy­stkich żywych istot nas otaczających. Chroni też przed kataklizmami. Widziałem film dokumentalny o lawinach błotnych zalewających miasta w Ameryce Południowej. O dziwo, miejsca, w których palono Agnihotrę cudem ocalały. Co ciekawe, jest wiele obrzędów związanych z ogniem, ale tylko Agnihotra musi być wykonywana w ściśle określonych porach.

Powołanie Fundacji TERAPIA HOMA umożliwiło im formalnie prowadzenie działań, w tym wydawanie książek, organizowanie różnorodnych spotkań i poszerzanie bogatej oferty.

Sceptykom szybko mieszkańcy Wysokiej wytracają oręż z ręki, oprowadzając po wiosce i opowiadając jakie były jej początki.

Agnihotra uzdrawia ziemię, nasze siedlisko jest tego doskonałym przykładem. – opowiada Jarosław Bizberg. Nim tu osiedliśmy, miałem już za sobą spore doświadczenie stosowania Agnihotry w rolnictwie w Indiach i Australii. Po kupieniu działek na Wysokiej, zawieźliśmy próbki ziemi do Okręgowej Stacji Chemiczno­Rolniczej w Krakowie, aby je przebadali. Wniosek był taki: jest to gleba V klasy, mało żyzna, słabo urodzajna, czyli może być pastwiskiem, ale warzywa na niej nie wyrosną, chyba że wzmocni się ją potasem, wapnem, fosforem i kompostem. Jest tu zbyt dużo gliny i kamieni. Ale to nas nie przeraziło, bo nie tylko spodobał się nam krajobraz, ale pokonywanie przeszkód związanych z kiepską glebą stało się świetnym dowodem dla słuchaczy naszych wykładów, że Agnihotra działa. Już po pierwszym roku zebraliśmy pomidory i inne warzywa. Ogień Agnihotry ma też dobroczynny wpływ na związki. Kilka par tu się poznało i nadal są razem.

Agnihotra w grupie

Stopniowo do Fran i Jarosława dołączały kolejne osoby, dowiadując się o ekowiosce pocztą pantoflową. Jako jeden z pierwszych przyjechał Rory Maher z Irlandii. Wkrótce na rowerze przybyła Asia, została na stałe i z Rorym założyli rodzinę. Tutaj urodziły się ich dzieci. Własnymi rękami, z pomocą pozostałych mieszkańców, zbudowali swój naturalny (glina, słoma) jednorodzinny dom. Na co dzień zajmują się pszczelarstwem, opieką nad zwierzętami, gospodarstwem Homa, ogrodem Mandala i ziołolecznictwem. Ich nastoletnia córka wytwarza biżuterię, a syn studiuje matematykę.

Potem trafiła tu Maria Kalisz-Komorowska, która oprócz sprawowania funkcji skarbnika Fundacji, wraz z mężem Jarosławem Komorowskim prowadzi firmę zajmującą się dystrybucją ekologicznych warzyw i owoców.

Silvia i Janek Vanek przyjechali jako wolontariusze, wspólnie kupili ziemię, mieszkają w mongolskiej jurcie, mają dzieci, a w planie budowę ekologicznego domu. Jednym słowem Agnihotra jest dobra na wszystko.

Osiedliła się też Australijka Karina Ka- dir, instruktorka terapii HOMA, obdarzona niezwykłym talentem muzycznym, znakomicie grająca na gitarze, która po latach podróży doszła do wniosku, że Wysoka ma szczególny charakter i wyjątkowy klimat. W najbliższym sąsiedztwie zamieszkał również Barry Rathner amerykański psycholog i psychoterapeuta, który nadal prowadzi praktykę, utrzymując kontakt z pacjentami na całym świecie; pisze artykuły o tematyce terapeutycznej oraz o technikach HOMA, dzieląc się swoim ogromnym, życiowym doświadczeniem, zbiorami bogatej biblioteki i znakomitym poczuciem humoru.

Wreszcie do mieszkańców na stałe dołączył dr Ulrich Berk, ale spędza czas na Wysokiej tylko wiosną i latem, pozostałą część roku przeznaczając rodzinie w Niemczech i Indiach, bierze też udział w licznych konferencjach na świecie propagując terapię HOMA.

Od samego początku, osiedleńcy na Wysokiej dążyli do harmonijnej współpracy z lokalnymi mieszkańcami. Gdy Fran i Jarosław Bizbergowie remontowali drewniany dom, dojeżdżali z Krakowa. Za każdym razem wokół Fran, która jest pedagogiem z wykształcenia, gromadziły się miejscowe dzieci, aby uczyć się angielskiego i interesująco spędzić czas. Pewnego dnia, mimo świetnej pogody, nikt nie przyszedł. Proszony o wyjaśnienie zaprzyjaźniony sąsiad przyznał, że lokalny ksiądz nazwał przybyszy sektą i z ambony zabronił wiernym kontaktów z nimi. – My, sektą? Mąż, żona i pies? – dziwi się Jarosław. – Na szczęście, po latach już nas rozumieją, wiedzą, czym się zajmujemy. Nie ukrywam, że pomogły w tym media – wywiady, filmy, programy, które też prezentujemy na naszej stronie.

Ukoronowaniem 30-letniej pracy mieszkańców Wysokiej stał się pomysł wybudowania ekologicznego domu Centrum Światła. Z pobudek czysto praktycznych, gdyż aby rozwijać działalność edukacyjną, należy przyjezdnym zapewnić odpowiednią bazę noclegową i gastronomiczną. Czy projekt ma szansę powodzenia? Już teraz uczniów, wykładowców i zwykłych gości w Fundacji Terapia HOMA nie brakuje, poza prozaicznymi finansami, bo rozpatrywanie projektów trwa, ale i tu pomoże cudowna siła ognia Agnihotry.

Centrym Światła i Tatry w tle
Plebiscyt Ekologiczny ListaORGANICLIFETOP50

Plebiscyt Ekologiczny ListaORGANICLIFETOP50

Jarosław Bizberg #ListaORGANICLIFETOP50

Jarosław Bizberg – prezydent Fundacji Terapia Homa został laureatem Plebiscytu Ekologicznego #ListaORGANICLIFETOP50 w kategorii INICJATYWA.

Celem długofalowym Plebiscytu jest tworzenie listy najlepszych z najlepszych pod kątem działalności na polu ekologii w różnych sferach naszego życia, zarówno w rolnictwie, produkcji żywności, kosmetyków, środków wspierających uprawy, w sferze działań na rzecz zwiększania świadomości Polaków na temat znaczenia ekologii dla naszej przyszłości.

Kto mógłby pomyśleć, że Gala Finałowa Organic Life stanie się nie tylko sceną, służącą do promocji najbardziej zasłużonych dla ekologii osobowości w Polsce, ale również miejscem do zaprezentowania Agnihory – starożytnej praktyki uzdrawiającej glebę, zwierzęta i ludzi oraz całe środowisko.

Wydarzenie to było niezwykłe przede wszystkim dzięki uczestnikom! Wielkie osobowości, które od dekad działają z determinacją, nie zważając na nic, nie oczekując dotacji, ani wsparcia rządu – sprawiły, iż wszystkim udzielił się wyjątkowy nastrój. Wyjątkowość tego wydarzenia polega również na wyjściu poza zakres samej ekologii i na uwzględnieniu kwestii etyki i rozwoju świadomości człowieka.

gala-organic-life-agnihotra
gala-organic-life-agnihotra
gala-organic-life-agnihotra
gala-organic-life-agnihotra

Projekt „Małopolskiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej”

Zajęcia i warsztaty dla kobiet w Jurcie

Fundacja Terapia Homa wzięła  udział w projekcie dofinansowanym ze środków przekazanych przez Operatora Programu Grantowego w ramach projektu: „Małopolski Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej – Subregion Podhalański” – edycja II.

Projekt jest realizowany w oparciu o Regionalny Program Operacyjny Województwa Małopolskiego na lata 2014 – 2020 współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego.

W związku z tym nasza Fundacja Terapia Homa w październiku 2018 roku otrzymała grant na zakup jurty.

Projekt realizowany przez naszą Fundację zakłada: wprowadzenie i przetestowanie nowej odpłatnej oferty warsztatów w zakresie radzenia sobie ze stresem w celu ekonomizacji działań i nawiązania współpracy z innymi organizacjami działającymi na rzecz kobiet.

Planujemy w ramach przedsięwzięcia przeprowadzić dwa warsztaty na temat: Redukcji stresu i twórczej ekspresji dla kobiet.

Warsztaty planowane są na w okresie od 8 do 20 marca 2019 roku. Przewidujemy każdorazowo udział grupy 8-10 osób.

Warsztaty zostaną poprowadzone  przez naszych nauczycieli: Parvati Rosen-Bizberg i Suwindi Kadir we współpracy z  Moniką Doroszkiewicz z Fundacji „Głos Serca”, która jest Partnerem projektu. 

Przebywanie w jurcie łagodzi stres, wycisza, wzmacnia i regeneruje, dodaje pozytywnej energii, przywraca harmonię. Przeprowadzenie warsztatów w takiej przestrzeni harmonizuje z ich tematem.

Nasze pilotażowe 3-godzinne zajęcia adresujemy do kobiet. Zainteresowane Panie zachęcamy do zgłaszania się na zajęcia. Ulotka wkrótce na naszej stronie.

Zgłoszenia tel. : Maria tel. 509377867, Asia 513077459

Abhay Desai – ekologiczny rolnik Homa z Indii

Abhay Desai – ekologiczny rolnik Homa z Indii

Abhay Mutalik Desai rolnik z południowych Indii z wykształcenia jest chemikiem, jednak jego serce od dawien dawna bije dla rolnictwa. Oto jego historia.

„W 1956 roku mój ojciec kupił 50 arów (0,5ha) ziemi, rozpoczynając tym samym swoją karierę w rolnictwie wykorzystującym sztuczne nawozy. To były lata, kiedy uprawy z wykorzystaniem chemicznych preparatów były nowością w gospodarce Indii. Departament Rolnictwa rozdawał je ZA DARMO, co pozwoliło stać się Indiom czołowym hodowcom niełuskanego ryżu, jednak tylko z użyciem nawozów.
Początek był prawdziwie romantyczny, a pierwszy plon wyniósł 400 worków z jedynie 15 akrów ziemi. Ten początkowy sukces sprawił, że mój ojciec stał się ofiarą uroku intensywnego rolnictwa. Po 1974 (po 18 latach) sytuacja zaczęła się zmieniać i rzeczy przyjęły inny, dramatyczny obrót:

Ze względu na postępujące wylesianie, zmniejszyły się opady deszczu, prowadząc do ekstremalnych susz w ciągu lata. Nadmierne użycie chemicznych nawozów doprowadziło do degradacji gleby, wpływając na jej kondycje, a tym samym na faunę i florę. Efektywność plonów spadała mimo zużycia coraz większych ilości chemikaliów, zasobów wody i siły roboczej. Tak utopijny, nagły sukces rolnictwa ekstensywnego stał się realnym koszmarem. Ziemia umierała, co oznaczało, że i nasze życie stało się zagrożone. To gorzkie doświadczenie otworzyło nam oczy i zmusiło do szybkiego poszukiwania nowych rozwiązań.
Koniec nawożenia, wszystkie organiczne resztki w gospodarstwie przerabiano na obornik, kompost i mulcz i ku naszemu zaskoczeniu, nasze desperackie działania dały efekty w postaci powrotu dżdżownic, a te rozpoczęły własną pracę, tworząc najcudowniejsza glebę jaką mogliśmy sobie wtedy wymarzyć.
W 1999  Shree Vasant Paranjpe zaprosił nas do spróbowania metody rolnictwa na zasadach Homa i od tego momentu koszmar, przez który przeszła cała nasza rodzina ostatecznie się zatrzymał. Jego wiedza i przewodnictwo zmieniło moje spojrzenie na rolnictwo na zawsze. Natychmiast zastosowałem zasady Homa na całych 50 arach naszej ziemi. W ciągu roku cały nasz teren zrekultywował się, dając glebę lepszą niż kiedykolwiek – rośliny stały się zdrowsze i silniejsza przy mniejszych kosztach produkcji, nakładach wody i wkładu pracy.
Nasz pierwszy plon strąków i ziaren wanilii miał największą zawartość (2,9%) waniliny w całych Indiach, był sprawdzany w 2000 roku przez indyjską agencję rządową do spraw regulacji i eksportu przypraw (The Spice Board of India). Uzyskujemy również dobry zysk z uprawy ryżu przy minimalnym wysiłku.

Od tego czasu wielu rolników, agronomów i innych naukowców związanych z agrokulturą odwiedza moje gospodarstwo. Zwykle są zdumieni, jak proste metody zostały w nim zastosowane oraz jak bardzo urodzajne i zdrowe są nasze zbiory.

Podsumowując, nawet jeśli nie potrafimy w tej chwili w pełni wyjaśnić organicznego rolnictwa w stylu Homa z naukowego punktu widzenia, to efekty mówią same za siebie. Wielu rolników z moich zrzeszeń również przyjęło metody Homa, dając sobie szanse na skuteczną ochronę siebie i swoich upraw przed zmianami klimatu, z którymi my wszyscy musimy stawiać czoła, by chronić plony.

Abhay Desai uprawia: zboża, proso, rośliny strączkowe, rośliny oleiste, trzcine cukrową, kurkumę, palma kokosową, warzywa, orzeszki ziemne.

Ważne osiągnięcia:
* 1999: założył pierwsze gospodarstwo Homa w Południowych Indiach
* Jako pierwszy uzyskał certyfikat organicznego gospodarstwa; produkcja produktów z trzciny cukrowej jakości eksportowej w Północnym Stanie Karnarak

*2002: Członek-założyciel i koordynator organizacji pozarządowej – Klubu Żywności Organicznej Organic Food Club (NGO), prowadzonej przez certyfikowanych rolników w obszarze Belgaum

* 2009: Założyciel Funduszu  Venugram Savayava Krishi Parivara w Belgaum

* Główny promotor, organizator certyfikowanego organicznego rynku rolników  “Venugram Organic Fresh” od 2016 roku zaopatrującego w organiczne warzywa, owoce i inne produkty spożywcze ponad 600 rodzin tygodniowo

Nagrody:

2001 Vocational Award (nagroda zawodowa) od Rotary Club z  Belgaum
2003 First Prize & Award  of Dept of Horticulture District Belgaum (Pierwsza nagroda Departamentu do Spraw Ogrodnictwa Belegaum)
* 2004 Krishi Pandit Award od K.L.E School of Agriculture

*2006 Krishi Pandit Award & first prize Govt of Karnataka 2005-06
* 2010 International State Award międzynarodowa nagroda dla gospodarstwa organicznego

*2017 National Award „DHARTI MITRA”  dla najlepszego gospodarstwa organicznego na 19-stym Światowym Kongresie Rolnistwa Organiczego w Delhli (Organic World Congress Delhi)

 

Publikacje:

2004 Importance of sustainable organic farming practices and inputs, ICAR Meerut 2004.
(„Znaczenie praktyk zrównoważonego rolnictwa organicznego.”)

*2005 Fertigation in organic farming and practical approach in Homa Organic Farming at seminar jointly presented to ICAR and University of Agricultural Sciences Dharwad in.                (Irygacja z równoczesnym nawożeniem w gospodarstwach organicznych oraz praktyczne podejście w rolnictwie Homa Organic)

2007 Experiences of Homa Organic Farming international seminar organized by Fivefold Path Mission India and Planning commission of India at Jalgaon 2007.
(Międzynarodowe seminarium organizowane przez Fivefold Path Mission India oraz Planning commission of India w Jalgaon 2007)

Constraints for sustainability of rural livelihood -accepting challenges by organic farmer groups, National Seminar on Farmers, Livelihood and Trade October 2008 at NIAS Bangalore.

* SEZ is it a solution for development National Seminar on SEZ at KLE University Belgaum 2009.

Self Reliance through Homa-Organic Farming at MAHA-ORGANIC Govt of Maharashtra Pune 2009. (Samowystarczalność dzięki ekologicznemu rolnictwiu Homa)

Sustainability with science based Organic agriculture, Homa Organic farming (HOF) Vedic Krishi at AICTEF/QIP short term course on ’ Green Infrastructure’ IIT KHARAGPUR 2011.
(Zrównoważony rozwój z nauką bazujący na organicznej agrokulturze, ekologicznego rolnictwie Homa)

2012  International Study Tour to China (Mięczynarodowy wyjazd badawczy do Chin) wybrany przez Department of Agriculture, Govt of Karnataka year 2012.

Z energii słońca

Z energii słońca

autor: Ewa Pluta

artykuł ukazał się w magazynie „Wróżka” nr. 7/2017

Za górami, za lasami… w Beskidzie Makowskim, w ekowiosce Bhrugu Aranya, stworzyli miejsce, w którym zawsze chcieli żyć: blisko drugiego człowieka i w harmonii z naturą. 

Należące do pasma Beskidu Makowskiego szczyty nie porażają wysokością, ale są bardzo malownicze. Lasy rozciągają się tu jak okiem sięgnąć, no chyba że przy dobrej widoczności wzrok zatrzyma się na skalistych wierzchołkach Tatr. W Bhrugu Aranya, ekowiosce w Wysokiej, koło Jordanowa, w zgodzie ze sobą i naturą żyje kilkanaście osób z całego świata. 

Najpierw do tej historii podeszłam sceptycznie. „Znowu jacyś hippisi, nieposkromieni fantaści wierzący, że ucieczka od cywilizacji jest możliwa” – mówiłam z przekąsem znajomej. Nie minęło kilka dni, a w słuchawce usłyszałam delikatny głos Joanny Maher, która w ekowiosce spędziła niemal połowę życia: „Co tu opowiadać, po prostu do nas przyjedź!”

 

 NATURA SUBTELNYCH ENERGII 

Kusi mnie, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście w beskidzkich lasach jest im tak dobrze. Z Jarkiem Bizbergiem, współzałożycielem ekowioski, spotykam się na jordanowskim rynku. Jego sapiącym samochodem będziemy pokonywać kolejne serpentyny, by znaleźć się w miejscu, gdzie od 1995 roku trwa niezwykły eksperyment. Jego pełna nazwa brzmi: „Międzynarodowa ekowioska Bhrugu Aranya. Projekt Fundacji Terapia Homa”. Przy stole ustawionym przed wiekowym, drewnianym domem zasiadają mieszkańcy ekowioski: Polka, Amerykanie, Australijka, Irlandczyk, Peruwianka oraz pół-Anglik, pół-Polak. Jeszcze czwórka dzieciaków bawiących się nieopodal w małych odkrywców, do czego miejsce nadaje się idealnie: rozległy sad, gdzie przyjemny cień dają grusze, jabłonie i śliwy,

Pobyt w ekowiosce, czasowy lub na stałe, wymaga akceptacji zasad w niej panujących. Surowo zabrania się tu zażywania narkotyków, jedzenia mięsa i picia alkoholu. Także używania kosmetyków zawierających szkodliwe substancje chemiczne. Na szczęście nie jest zakazana ciekawość, dlatego pytam: „Skąd wy się tu wzięliście?!”. – Pierwszy raz zobaczyliśmy ten dom zimą 1995 roku. Był niemal zrujnowany, brakowało bieżącej wody, o elektryczności można było pomarzyć, podobnie jak i o dro- dze dojazdowej. To zakrawało na szaleństwo, ale postanowiliśmy się wprowadzić i tchnąć w to miejsce nowe życie” – opowiada Jarek Bizberg, a siedząca obok Parvati Bizberg, jego amerykańska żona, dodaje: – Mieszkańcy wsi patrzyli na nas jak na parę wariatów. Bo zjawili się nie wiadomo skąd, po polsku nie mówią, do kościoła nie chodzą, odprawiają te swoje rytuały, jakiś ogień palą w ogrodzie. Kto to widział?! W końcu jeden z sąsiadów nie wytrzymał i zapytał, czy aby nie jesteśmy sektą. Wytężam wzrok, ale nikogo poza mną, mężem i naszym psem nie widzę. Mówię mu więc, że tak, że oczywiście, a ten czworonożny przyjaciel jest jej guru. Sąsiad nie kontynuował rozmowy.

UZDRAWIAJĄCY OGIEŃ 

Przekorna odpowiedź Parvati wcale mnie nie dziwi. Bunt ma we krwi. Dziecko kwiat, które w latach 60 XX w. zapragnęło uczynić świat lepszym do życia, ma długie włosy, koraliki, i to idealistyczne przekonanie, że aksamitna rewolucja jest możliwa. W Charlottesville, w stanie Wirginia prowadziła wegetariańską restaurację. Z czasem karmienie ciała przestało jej wystarczać. Nadszedł czas na duszę – joga i medytacja pochłonęły ją bez reszty. Do Polski trafiła na początku lat 90., kiedy o asanach jeszcze mało kto tu słyszał. Na warsztatach w Zielonej Górze miała zaprezentować autorski program jogi redukujący stres, prze- znaczony dla trudnej młodzieży. Na szczęście tłumacza nie trzeba było daleko szukać. 

W tym czasie, w pobliskim Dachowie, Jarek Bizberg prowadzi Agnifarm, pierwsze w Polsce gospodarstwo ekologiczne, gdzie stosuje się metody Terapii Homa. Wychowywał się w Anglii, dokąd z Polski wyjechała jego matka. O ojcu wie niewiele – był Żydem i przed antysemicką nagonką uciekł do Izraela. W latach 70. Jarek ma nieco ponad 20 lat i nie w smak mu – podobnie jak jego rówieśniczce zza oceanu, Parvati – konsumpcyjny styl życia. Długowłosy hippis, który jeździ po Indiach, odwiedza aśramy, poszukuje nowych stanów świadomości, żeby znaleźć swoją drogę. W aśramie w Akkalkot spotyka wielkiego mistrza Parama Sadguru Shree Gajanan Maharaj. – Po raz pierwszy wziąłem udział w paleniu agnihotry. To mnie zmieniło. Mistrz powiedział, że moją misją będzie rozpowszechniane wiedzy o uzdrawiającej naturze ognia – wspomina Jarek. I od tamtej pory Jarek uczy agnihotry, przez wiele lat w pobliżu Sydney, gdzie wraz z przyjaciółmi założył centrum i gospodarstwo Terapii Homa. Był także instruktorem jogi, uczył tańca sufich, a nawet grywał epizodyczne role w australijskich produkcjach filmowych. 

Ale mistrz podczas pamiętnego spotkania powiedział coś jeszcze: że o Agnihotrze mają się też dowiedzieć Polacy. Skoro tak, to trzeba wracać do kraju, a idealny moment nadchodzi tuż po transformacji, w 1991 roku. 

– Poprosiłam go, żeby został moim tłumaczem, choć doskonale wiedziałam, że jego znajomość polskiego pozostawia wiele do życzenia. Ale to był impuls – opowiada o ich pierwszym spotkaniu Parvati. Wkrótce stanęli na ślubnym kobiercu. A potem przed zrujnowanym domem w Beskidzie Makowskim. 

– Oprowadzę cię po ekowiosce – proponuje Jarek i byłabym tym zachwycona, gdyby nie wegetariańskie specjały, od których uginał się stół w kuchni, gdzie niepodzielną władzę sprawuje Parvati, i której nikt nie opuszcza z pustym żołądkiem. 

PIRAMIDY HARMONII 

Stoję na dachu powstającego Centre of Light (centrum światła) i próbuję sobie wyobrazić, jak będzie wyglądało już wkrótce: ośrodek ekologiczno-edukacyjny, gdzie będzie można się nauczyć Terapii Homa oraz terapii dźwiękiem, ekologicznego rolnictwa, praktykować taniec, rysunek, malarstwo, garncarstwo. Kolejny przystanek to drewniany, niewielki dom należący do Jacoba Sawyera, syna Parvati z pierwszego małżeństwa, jego żony, dwójki dzieci, a także… dwóch kotów, które bronią domowników przed plagą mysz. Spod ręki Jacoba wychodzą unikatowe bransoletki, kolczyki, kolie, wisiorki i inne ozdoby z kamieni szlachetnych. Niebawem znowu leci do USA, by sprzedać kolejną partię tych cacuszek. 

Holenderski domek nieopodal to własność Marii Kalisz-Komorowskiej i jej męża Jarosława. Ona w „poprzednim” życiu pracowała jako psycholog, on był przedsiębiorcą. Oczkiem w głowie Marii jest przydomowy ogródek, w którym rosną dorodne warzywa, nietknięte przez chemikalia. Ich sąsiadką jest rodowita Peruwianka, Jessica Auza, która po 7 latach spędzonych w peruwiańskiej dżungli przyjechała do Polski, niewiele o niej wiedząc. Wystarczyła jej świadomość, że znajdzie się w miejscu, w którym codziennie płonie ogień agnihotry zapalany o zmierzchu i świcie. 

Joanna Maher, historyczka sztuki, z zamiłowania ogrodniczka i zielarka, trafiła do Bhrugu Aranya 16 lat temu jako wolontariuszka i została. Tu poznała męża, tu przyszła na świat dwójka ich dzieci. Tu wreszcie zbudowali z pomocą wolontariuszy swój gliniany dom. – Rodzina początkowo nie mogła zaakceptować mojego wyboru – opowiada. – Powtarzali, że oszalała do reszty. Żeby żyć z dala od cywilizacji w podejrzanym gronie?! Zamiast pod- jąć pracę w swoim zawodzie uprawia ogród, mieszka w letniskowym domku bez wygód! Asi na „dorabianiu się” nigdy nie zależało, w tzw. normalnym świecie nie czuła się najlepiej. – Bezpieczeństwo i oparcie znalazłam dopiero tutaj, w ekowiosce – ucina.

Kolorowe pasieki na niewielkim wzniesieniu należą do jej męża Rorego Mahera, Irlandczyka. Długo mógłby rozprawiać o pożyteczności zapylaczy i ignorancji czło-wieka prowadzącej do ich wymierania, gdyby nie to, że w domu czeka go jeszcze sporo pracy. Zamówienia na piramidy Meru – które mają utrzymywać harmonię i balansować energię w najbliższym otoczeniu – płyną z całego świata. 

– Żeby ogień mógł buzować rano i wieczorem, oprócz klarowanego masła ghee i brązowego ryżu potrzebny jest jeszcze suszony krowi nawóz – cierpliwie tłumaczy Jarek. I zaprasza do jedynej w Polsce fabryczki produkującej… kupy. Tak, we wnętrzach tej przedziwnej „manufaktury”, w specjalnych formach suszą się krowie odchody. Produkt powstaje nie tylko na potrzeby ekowioski. Przecież palących ognie agnihotry spotkać można niemal pod każdą szerokością geograficzną, ale nie każdy ma warunki, żeby hodować krasule, jak te, które beztrosko leżą w zagrodzie z widokiem na Tatry. 

W DOMKU OGNIA 

Palenie oczyszczającego ognia zawsze odbywa się o wschodzie i zachodzie słońca. To podstawowe narzędzie Terapii Homa, która jak można przeczytać na stronie Bhrugu Aranya, „jest pochodzącą z Wed, starożytną nauką o bioenergii oczyszczającej atmosferę, ciało i umysł przy użyciu ognia. Uzdrawiasz atmosferę, a ona uzdrawia ciebie”. 

Agnihotra podnosi poziom energii, zmniejsza stres, poprawia stan zdrowia. Parvati jest przekonana, że to dzięki tej praktyce pozbyła się astmy. – Wystarczyły dwa tygodnie, żeby się wyleczyć. Zresztą w niektórych krajach jest częścią praktyki lekarskiej. W jednym z peruwiańskich szpitali widziałam, jak kilkadziesiąt osób, pacjentów i lekarzy siedziało każdy przy swojej agnihotrze – opowiada. 

– Podczas palenia agnihotry wokół miedzianej piramidki gromadzą się ogromne ilości energii. Powstaje pole magnetyczne, które przyciąga energię słońca i wytwarza wibracje usuwające z atmosfery zanieczyszczenia i neutralizujące szkodliwe promieniowanie – dopowiada Jarek. – A popiołu używamy do ekologicznego ogrodnictwa – to dzięki niemu na tej nieurodzajnej ziemi udaje nam się hodować dorodne warzywa i owoce. Leczymy nim także zwierzęta i dodajemy go do wody. 

Jest niedziela, dzień, w którym mieszkańcy ekowioski celebrują wspólny posiłek i każdy przynosi swoje popisowe danie. Między jednym kęsem a drugim omawia się plany na najbliższe dni. Rozmowy milkną, gdy powietrze przeszywa dźwięk kryształowych mis. Towarzyszy mu rytm miarowo wybijany na bębnach i głosy dziewczyn. 

Czy mieszkańcy ekowioski będą żyć długo? Nikt nie wie. A czy szczęśliwie? To zależy od nich. Wiem tylko, że od początku do końca wymyślili sobie bajkę, w której czasem dobrze jest pobyć. Ja wracałam z niej niechętnie.

 

Kiedy nie wykonywać Agnihotry

Wiedza pochodząca z Wed naucza, iż wokół ognia Homa tworzy się oczyszczona energia. Na to pole energetyczne wpływ ma energia ludzi, którzy gromadzą się wokół ognia.

Aby zachować czystość tego delikatnego pola energii ognia Agnihotry (lub innego ognia Homa) należy przestrzegać zasad i nie zbliżać się do ognia gdy nasze własne pole energii jest zaburzone – jak na przykład w przypadku wysokiej gorączki lub krwawienia. Jeśli dojdzie do skaleczenia nie wykonujemy agnihotry dopóki płynie krew. Można użyć popiołu z Agnihotry do zatrzymania krwawienia, który swoimi właściwościami szybko je powstrzyma.

Ta sama zasady dotyczy kobiecych cykli miesięcznych. Podczas menstruacji kobiety otoczone są energią w kształcie spirali, która kieruję się spirali ku Ziemi. Agnihotra tworzy energię, która płynie w przeciwnym kierunku, w górę, do atmosfery, również w kształcie spirali. Obie te energie są oczyszczające, jednak ich siły działają w przeciwstawnych kierunkach, przez co neutralizują się nawzajem. Dlatego też podczas menstruacji, kobiety powinny powstrzymać się od wykonywania Agnihotry i innych ogni Homa. W ten sposób kobiety również chronią swój cykl.

Podobnie, jeśli kobieta właśnie urodziła, nie powinna wykonywać Agnihotry póki krwawienie nie ustanie.

Wiele starożytnych kultur znało wpływ delikatnych energii na atmosferę.
Stąd właśnie wynikało wprowadzanie podobnych wyjątków, w których należy powstrzymać się od prowadzenia lub uczestnictwa w różnych ceremoniach. Współczesne społeczeństwa dopiero od całkiem niedawna zaczynają odkrywać funkcjonowanie subtelnych energii i ich oddziaływanie.

Agnihotra jest nauką o oczyszczaniu atmosfery, nauką o subtelnych energiach i jako taka podlega uniwersalnym prawom.