Pamiętam kiedy byłem małym chłopcem rozmawialiśmy z kolegami o tym, co byśmy zrobili, gdyby wybuchła wojna nuklearna. Wszyscy zgodzili się, że woleliby umrzeć niż przetrwać i żyć w świecie zniszczonym przez wojnę. Ja jednak miałem silne poczucie, że wolałbym przetrwać i żyć. Zawsze miałem silną wolę przetrwania i wiarę w to, że może być stworzony lepszy świat i że taki właśnie będzie stworzony. Urodziłem się dwa miesiące przed wyznaczoną datą porodu i chyba również wówczas narodziła się we mnie silna chęć przetrwania, która zdeterminowała moją wolę do życia. Tę chęć przetrwania noszę w sobie do dzisiaj.

Pamiętam też jak w wieku 28 lat wspinałem się na wysokość 3,400m , na szczyt El Chalten  – słynnej góry w Patagonii (Argentyna). Pracowałem wówczas jako przewodnik w krajach Ameryki Południowej. Wkraczałem właśnie w taki wiek, kiedy moje serce zapragnęło nowego życia i odnalezienia podobnie myślących ludzi, którzy dzielą tę samą wizję. Zrozumiałem, że jedyną drogą dla mnie jest życie we wspólnocie. W rzeczy samej czułem, że przyszłość naszej planety leży w odbudowaniu ukierunkowanych wspólnot, gdzie byłby możliwy nowy styl życia i nowa wizja przyszłości. Gdy rozglądałem się wokół i widziałem cierpienia naszej planety – zanieczyszczenie środowiska, strach, politykę, media, bezlitosne korporacje, genetycznie modyfikowaną żywność, biznes farmaceutyczny, niespełnione życia – wiedziałem, że konieczny jest nowy sposób życia i owa myśl o ekologicznej ukierunkowanej wspólnocie zakwitła w moim sercu i duszy.Kiedy tak wspinałem się na El Chalten otoczony i zainspirowany pięknem majestatycznej góry i czystością dolin, wciąż jednak przytłoczony stanem naszej planety, wspięłem się na najwyższą część, która prowadziła do małego jeziorka. Usiadłem tam i pomodliłem się a raczej zawarłem umowę z moim Stwórcą i raz jeszcze poczułem determinację, aby przetrwać, poczułem, że nowy świat może być stworzony i że chciałbym zostać jego częścią. Poprosiłem o pomoc by tak się stało i postanowiłem oddać się temu celowi.

W ciągu paru tygodni pojawiła się okazja, aby wykonać wielki krok w tym kierunku i nauczyć się uzdrawiającego ognia Agnihotry w Chile. Kontynuowałem codziennie tę praktykę Wedyjskiego ognia. Po powrocie do Londynu, miejsca dalekiego od zdrowego ekologicznego stylu życia, którego tak poszukiwałem, myślałem ciągle o tym by wrócić do Peru, kraju mego urodzenia i założyć tam farmę.

W międzyczasie dowiedziałem się jednak o wspólnocie w Polsce bazującej na praktykach Terapii Homa tzn. zastosowaniu Agnihotry w ogrodnictwie, rolnictwie, uzdrawianiu, psychoterapii oraz ekologicznej odnowie środowiska. Po nawiązaniu z nimi kontaktu, zostałem zaproszony na farmę.

Nigdy nie zapomnę jak pewnego wieczoru w kwietniu 2000 roku znalazłem się u podnóża Tatr na wijącej się w górę drodze. Doznałem jakiegoś przeczucia i po przejechaniu błotnistej drogi przez las i łąki razem z Jarkiem Bizbergiem, jednym z założycieli wspólnoty, dotarłem o zmierzchu na miejsce. Wysiadłem z samochodu i usłyszałem zadziwiający dźwięk.
Było to crescendo pohukujących sów rozbrzmiewające donośnie w otaczającym lesie. Ciekawe, że w czasie moich podróży gdziekolwiek się zatrzymywałem, często widywałem sowy i zacząłem wierzyć, że w jakimś kosmicznym znaczeniu mam z nimi połączenie. Ale jakie, tego nie wiem. A tutaj zleciały się dosłownie setki pohukujących sów. Sądziłem, że w tym miejscu jest to normalne zjawisko. Odkąd tu jednak jestem 11 lat, nigdy tego więcej nie słyszałem. Chciałbym wierzyć, że tak właśnie zostałem tu powitany.

Poprowadzono mnie przez zaczarowany sad pełen starych jabłoni i śliw do góralskiej chaty, do kuchni rozgrzanej od rozpalonego pieca, na którym gotowała się aromatyczna zupa. Zostałem serdecznie powitany przez członków wspólnoty. Spojrzalem w ich przyjazne, bystre oczy i zobaczyłem grupę podobnie myślących ludzi, połączonych  przez wspólne doświadczenia i zjednoczonych jedną wizją. W głębi mego serca wiedziałem, że dotarłem w końcu do domu.

Nie ma takiego drugiego miejsca jak Ekowioska Bhrugu Aranya. Zostało powiedziane, że jest to najlepiej strzeżony sekret w Polsce. A wielka szkoda, bo chcielibyśmy, aby jak najwięcej ludzi odkryło go i doświadczyło smaku tutejszego życia. Dlaczego to miejsce jest takie niezwykłe? Nie tylko ziemia jest tu magiczna ale i atmosfera przesycona jest wysokimi wibracjami Agnihotry oraz innych uzdrawiających ogni, które codziennie wykonywane są by oczyszczać atmosferę, neutralizować efekty zanieczyszczenia i radioaktywności w powietrzu, glebie i wodzie. Odżywiona natura powraca do równowagi i życie rozwija się w naenergetyzowanym środowisku.

Gobelin życia utkany jest wspólnie przez nas ale nić, która wszystko trzyma razem to nauka o Agnihotrze. Nie ma lepszego narzędzia dla życia we wspólnocie, jak również dla życia w rodzinie. Agnihotra tworzy zdrowe środowisko, które pomaga uzdrawiać całą planetę, chroniąc równocześnie od niszczącego wpływu zanieczyszczenia i radioaktywnych cząsteczek, które nieustannie nas bombardują. Dzięki temu jesteśmy w stanie wyhodować wolne od chorób odżywcze plony oraz silnie lecznicze zioła dla całej wspólnoty jak i na sprzedaż.

Agnihotra poprawia również jakość prany (energii życiowej) w atmosferze, subtelnej substancji nazywanej przez chińczyków CHI, która wycisza umysł i wprowadza pozytywne wzorce myślowe. Pomaga to utrzymać harmonię, pozytywne nastwienie i twórczość we wspólnocie.

Ci, którzy przyjeżdżają z wizytą do ekowioski Bhrugu Aranya, wstają przed świtem, spacerują po kamiennych schodkach przez magiczny sad pełen dzikich kwiatów, mijają staw Matki Boskiej i docierają do ogrodu gdzie wszyscy zbierają się by doświadczyć uzdrawiającego efektu porannej Agnihotry. Rosną tu naturalnie uprawiane warzywa i zioła na koncentrycznie uformowanych grządkach. Ogród ten dzięki zastosowaniu technik Terapii Homa dostarcza zdrowego pożywienia dla całej wegeteriańskiej wspólnoty.

A dla tych, którzy przyjeżdżają do Bhrugu Aranya na jeden z  naszych weekendów doświadczenia Terapii Homa, jest to okazja by poznać naszą wspólnotę i przyłączyć się do naszej codziennej pracy w ogrodzie – przy sadzeniu, odchwaszczaniu, zbiorach. Można tu pomóc w przygotowaniu posiłku lub wziąć udział w jednym z wielu projektów, które są tu re realgularnie realizowane. Przy Stawie Matki Boskiej można zaszyć się wśród bujnych wierzb na chwilę ciszy i kontemplacji. Można też kluczyć po ścieżkach labiryntu w ziołowym ogrodzie i niespodziewanie natknąć się na roześmiane dziecko bawiące się właśnie na spiralnych dróżkach. Otaczający las każdego zachęci do zaszycia sie w jego gąszczu, ożywi duszę swoimi dźwiękami, zapachami i ukoi zielenią bujnej roślinności.

Ciężko pracowaliśmy nad tworzeniem naszej wspólnoty i proces ten trwa nadal. Nauczyliśmy się jak istotne jest komunikowanie się, spełnianie się poprzez służbę, radość tworzenia wspaniałego stylu życia dla nas samych i dzieci, które mają szczęście tu mieszkać. Tak, każda z osób czy rodzina przechodzi przez okres trudności ale zawsze wszyscy wspieramy się emocjonalnie oraz duchowo. Stajemy się silniejsi i bardziej harmonijni dzięki tym osobistym i kolektywnym doświadczeniom. Dziś, myślę że możemy poszczycić się naszą szczęśliwą i odnosząca sukcesy wspólnotą, gotową na Wasze odwiedziny.

Nasza międzynarodowa społeczność liczy obecnie 15 mieszkańców. Wśród nich są artyści, muzycy, uzdrowiciele, ogrodnicy, zielarze, pisarze, filmowcy, terapeuci, dzieci i starszyzna. Towarzyszą nam również zwierzęta: krowy, pszczoły, psy i mnóstwo kotów. Rozmawiamy między sobą w różnych językach: angielskim, polskim, hiszpańskim, niemieckim, francuskim i flamandzkim. Ale prawdziwy wymiar naszej społeczności obejmuje wielu innych ludzi, bliskich naszym sercom, którzy na całym świecie dzielą się wiedzą o Terapii Homa i inspirują do nowego stylu życia.

Razem z tą wspólnotą zostało zasiane ziarno. Ziarno, z którego wyrośnie ogromne drzewo, a każda gałąź jest inną wspólnotą samodzielnie wzrastającą i produkującą własne owoce ale odżywianą przez tę samą ziemię, przez ten sam pień. Gałęzie rozprzestrzeniają się w kierunku nieba by otrzymać światło dla zdrowia i dobra całego drzewa. Wiem, że jest to pierwsza z wielu wspólnot i każda wspólnota będzie miała własną duszę, swój własny charakter i cel. Wiem również, że Agnihotra i Terapia Homa są kluczowe dla przetrwania i harmonii tych wszystkich wspólnot.

Tak, mam wizję. My mamy wizję. Ty i my. I nie jest tak, że Nowa Era dopiero nadejdzie, ona już jest tworzona.

Jako wspólnota zaczynamy teraz nasze najwspanialsze przedsięwzięcie, marzenie które mieliśmy już od dłuższego czasu gwałtownie zaczęło przybierać na sile. Jest to dla nas czas aby rozpocząć budowę Centrum Światła, gdzie może się zatrzymać większa liczba gości, którzy pragną doświadczyć naszej ekowioski, nauczyć się Agnihotry, otrzymać uzdrowienie. Będzie to miejsce gdzie możemy zaoferować warsztaty na temat tworzenia wspólnot homa, ogrodnictwa, medycyny Homa, ziołolecznictwa Homa, artoterapii – rysowania Mandali, wegeteriańskiej kuchni i dziko rosnących warzyw, a także jogi i wiele innych. Przy budowie zostaną użyte naturalne ekologiczne materiały. Będzie to centrum naszej wspólnoty, gdzie jeszcze lepiej możemy służyć i rozprzestrzeniać wiedzę o Terapii Homa.

Bhrugu Aranya zaprasza wszystkich, którzy szczerze zainteresowani są doświadczeniem naszej wspólnoty. Przed wizytą prosimy o kontakt  telefoniczny lub mailowy.

autor:  Rory Maher