Badania naukowe – Agnihotra i Radioaktywność

Badania naukowe – Agnihotra i Radioaktywność

Przykład Fukushimy dobitnie pokazał, że skażenie radioaktywne nie jest już czysto hipotetycznym zagrożeniem dla zdrowia wszystkich żyjących istot. Czarnobyl oraz inne wypadki jądrowe powinny były stać się wystarczającymi ostrzeżeniami. Ale obecnie to Fukushima wzywa do pilnej próby każdej z możliwości przetrwania. Poniższy artykuł zawiera bardzo ciekawe informacje na temat efektu Agnihotry i wytworzonego w jej wyniku popiołu na problemy wywołane promieniowaniem jądrowym.  

Podczas przeprowadzania Agnihotry, dym zbiera cząstki szkodliwego promieniowania z atmosfery i na bardzo subtelnym poziomie, neutralizuje ich radioaktywny wpływ. Nic nie zostaje zniszczone, jedynie zmienione (Vasant V. Paranjpe, Homa Therapy – Our Last Chance, p.21).  

Dr. Ulrich Berk (Niemcy) 

 Do tej pory poruszyliśmy kwestie pozytywnych efektów Agnihotry i popiołu z niej pochodzącego na powietrze, ziemię oraz źródła wody. Jednak istnieje jeszcze jedno zagrożenie ekologiczne mające wpływ na te wszystkie sfery, będące wyjątkowo niebezpieczne ze względu na brak możliwości wykrycia go naszymi zmysłami. Jest to radioaktywność. Stała się ona problemem na dużą skalę podczas Drugiej Wojny Światowej, kiedy świat obiegły wieści o fatalnym zniszczeniu Hiroshimy i Nagasaki. Później miało miejsce parę innych wypadków w elektrowniach jądrowych (nie wszystkie dostały się do wiadomości publicznej), najgorszymi z których były Czarnobyl i Fukushima. Ale skażenie radioaktywne wystąpiło również z powodu użycia zubożonego uranu do bomb podczas różnych wojen na całym świecie. Zanieczyszczenie radioaktywne stało się więc globalnym problemem – obecnie Zachodnie Wybrzeże USA przenika wiatr i woda z Oceanu Spokojnego zawierające radioaktywne substancje z katastrofy Fukushimy.   

W przypadku skażenia biologicznego, fizycznego i chemicznego istnieją sposoby na degradowanie szkodliwych substancji. Ale w przypadku substancji radioaktywnej można ją podgrzać, poddać zabiegom chemicznym, walić w nią lub poddać wysokiemu ciśnieniu – a radioaktywność pozostanie bez zmian. Dlatego substancje skażone radioaktywnością zazwyczaj trzeba przechowywać w izolacji przez wiele pokoleń, niektóre z nich nawet przez tysiące lat (w zależności od czasu połowicznego rozpadu zawartych izotopów).  

W skrócie, można stwierdzić, że promieniowanie radioaktywne jest obecnie jednym z większych zagrożeń ekologicznych, a współczesna nauka nie posiada jeszcze rozwiązania. Mając to na uwadze, możliwości Agnihotry oraz Terapii Homa są nadzwyczajne.  

Pierwsze obserwacje 

Pierwsza obserwacja miała miejsce na farmie Homa w Austrii po katastrofie w Czarnobylu.  

Karin Heschl, właścicielka tej farmy pisze: 

“Miałam farmę w Kirchberg on der Raab, Styria w Austrii w 1986 roku kiedy doszło do wypadku w Czarnobylu. Praktykowałam zasady organicznego rolnictwa Homa łącznie z paleniem Agnihotry podczas wschodu i zachodu słońca, cztery godziny dziennie Om Tryambakam Homa oraz 24 – godzinną Homę w czasie pełni i nowiu. Od razu po wypadku w Czarnobylu rząd Austriacki zarządził zbadanie próbek mleka oraz paszy pod kątem radioaktywności.  

Naukowcy byli zaszokowani faktem, że mleko oraz pasza z mojej farmy miały normalny poziom radioaktywności, podczas gdy wszystkie sąsiednie farmy odnotowały o wiele wyższą radioaktywność.” 

Popiół z Agnihotry nas chroni 

Po tej obserwacji naukowcy ze wschodniej Europy zaczęli przeprowadzać eksperymenty badające efekt Agnihotry oraz tworzącego się popiołu na radioaktywność. Prowadzący grupę badaczy fizyk Miro Haber, w wynikach badań stwierdził: 

“W kontekście fizjologicznym, ciało cały czas wymienia elementy (nie komórki). Jest tylko kilka wyjątków jak soczewki w oczach czy niektóre elementy układu nerwowego. Mechanizm tej wymiany elementów w ciele nie jest do końca znany. Do jej przeprowadzenia ciało notorycznie potrzebuje takich elementów jak wapń, miedź, żelazo itp.  Do póki te elementy nie są radioaktywne, ciało funkcjonuje normalnie. Nasze ciało potrafi dobrze sobie radzić z normalną radioaktywnością, która istnieje od milionów lat na naszej planecie. Jednak od czasów wypadku w Czarnobylu, mamy do czynienia z o wiele bardziej wzmocnioną, wytworzoną przez człowieka radioaktywnością. Wiele radioaktywnych elementów jak cez, jod czy żelazo spadło na naszą planetę. Czas połowiczny rozpadu tych izotopów jest znacznie dłuższy w niektórych z nich. Przedostały się z powietrza do ziemi, a stamtąd do jedzenia – sałaty, warzyw, owoców. Wchłaniamy elementy radioaktywne właśnie przez jedzenie. To dlatego, że nasze ciało nie potrafi odróżnić, który element jest radioaktywny a który nie, więc wchłania elementy bez selekcji. Gdy element radioaktywny jest przechowany w ciele, promieniuje przez cały czas (jak latarnia morska) i niszczy komórki w swoim otoczeniu. Ciało reaguje infekcją (w szczęśliwym przypadku radioaktywny element zostaje wyrzucony z ciała) lub reaguje guzem z nowotworem. 

Jak możemy uniknąć wchłaniania radioaktywnych elementów przez nasze ciało? Odpowiedź jest prosta – musimy dać naszemu ciału każdy element w naturalny (nieradioaktywny) sposób. Gdy ciało jest nasycone tymi elementami, każdy radioaktywny element nie zostaje już wchłonięty. Ciało szybko się go pozbywa. Nowo wchłonięte, nieradioaktywne elementy z czasem zaczynają zastępować substancje radioaktywne, które spożyliśmy wcześniej, a które nasze ciało przechowuje. 

Skąd więc mamy pobierać te nieradioaktywne elementy aby chronić nasze ciała? Eksperyment przeprowadzony jakiś czas temu pokazał, że popiół z Agnihotry (który został wytworzony przez około 40 uczestników wg. instrukcji Haber’a) nie był radioaktywny, mimo, że składniki były radioaktywne.

Jak ten mechanizm zamiany radioaktywnych cząstek na nieradioaktywne działa, jeszcze nie wiemy. Nie wyjaśni tego ani współczesna chemia ani fizyka. Ale wynik testu otrzymano za każdym razem z tym samym skutkiem. Popiół z Agnihotry posiada normalną radioaktywność oraz zawiera wszystkie 92 naturalne pierwiastki. W ten sposób wszystkie potrzeby ciała zostają spełnione.

Dlatego zalecane jest wszystkim aby spożyć jedną łyżeczkę popiołu z Agnihotry przed każdym posiłkiem, szczególnie rano. Najprościej byłoby stworzyć tabletki z popiołu, przez co łatwo go będzie spożyć. (ludzie przyzwyczajeni są do spożywania tabletek)”

Popiół z Agnihotry neutralizuje radioaktywność w jedzeniu

Po katastrofie w Fukushimie, został przeprowadzony eksperyment w Instytucie Fizyki w Akademii Nauki w Kijowie na Ukrainie (byłym Związku Radzieckim).

Japoński ryż pochodzący z Fukushimy skażony izotopami Cs-137 oraz Cs-134 (radioaktywność wynosiła około 200Bq/kg) został pobrany w ilości 50g i zmieszany z wodą i popiołem Agnihotry – jedna łyżka na jeden litr wody.

Pomiary spektometryczne mieszanki wody, popiołu Agnihotry oraz radioaktywnego ryżu były przeprowadzone w urządzeniu zwanym “Food Light”, które pozwala zmierzyć poziom radioaktywności w krótkim czasie. Pomiar radioaktywności otoczenia wykazał 8Bq (Becquerel). Pomiar próbki (mieszaniny zawierającej 50g radioaktywnego ryżu) pokazał, że początkowo podczas pierwszego i drugiego dnia pomiaru radioaktywność była na tym samym poziomie, 200 Bq/kg. 

Podczas trzeciego i czwartego dnia radioaktywność spadała do około 160 Bq/kg. 

Następnie pomiar został wstrzymany na około 10 dni. Po tym czasie wrócono do pomiaru – 14go i 15go dnia. 

Podczas tych dwóch dni radioaktywność otoczenia wynosiła 3Bq/kg. Pomiar pokazał, że próbka nie posiadała już radioaktywności – wynosiła ona tyle samo co otoczenie – 3Bq/kg. 

Wynik: Popiół z Agnihotry z wodą całkowicie zneutralizował radioaktywność ryżu z próbki w ciągu 2 tygodni.

Wnioski:

Zalecane jest spożycie popiołu Agnihotry co najmniej trzy razy dziennie, najlepiej przed posiłkami. Korzystne jest również moczenie warzyw i owoców w wodzie z popiołem Agnihotry przez noc, przed posiłkiem.

Planujemy projekt farmy Terapii Homa blisko zniszczonych reaktorów elektrowni Fukushima w Japoni aby sprawdzić jak starożytne techniki mogą pomóc zneutralizować radioaktywność w ziemi, wodzie oraz powietrzu aby przywrócić naturze równowagę.

Projekt „Małopolskiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej” II

Warsztaty Jogi i Medytacji dla dzieci

Spółka Homa Holistics wzięła  udział w projekcie dofinansowanym ze środków przekazanych przez Operatora Programu Grantowego w ramach projektu: „Małopolski Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej – Subregion Podhalański” – edycja II.

Projekt jest realizowany w oparciu o Regionalny Program Operacyjny Województwa Małopolskiego na lata 2014 – 2020 współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego.

W związku z tym  Spółka otrzymała w grudniu 2018 roku grant na wydanie książki: „Joga i medytacja dla dzieci. Podręcznik redukcji stresu”.

Projekt realizowany przez Spółkę Homa zakłada: wprowadzenie i przetestowanie nowej odpłatnej oferty warsztatów w zakresie radzenia sobie ze stresem w celu ekonomizacji działań i nawiązania współpracy z innymi organizacjami działającymi na rzecz dzieci.

Planujemy w ramach przedsięwzięcia przeprowadzić dwa testowe warsztaty w oparciu książkę: „Joga i medytacja dla dzieci. Podręcznik redukcji stresu.”

Testowe warsztaty dla dorosłych  planowane są pod koniec stycznia 2019 roku a dla dzieci w lutym 2019 roku. W lutym planujemy także wydanie książki.

Warsztaty dla dorosłych zostaną poprowadzone  przez autorkę książki: Parvati – Fran Rosen-Bizberg. Pilotażowe zajęcia dla dzieci odbędą się  w Szkole Waldorfskiej w Bielsku Białej, która jest Partnerem projektu. Poprowadzi je autorka książki wraz z przeszkolonymi wcześniej osobami.

 W przyszłości będziemy prowadzić zajęcia dla dzieci wg. tego podręcznika.

Zainteresowanych podręcznikiem lub warsztatami prosimy o kontakt. Ulotkę na ten temat zamieścimy w lutym 2019 roku na naszej stronie.

Informacja: Maria tel. 509377867, Asia 513077459

W niedzielę, 27 stycznia, prowadziliśmy pilotażowy warsztat dla nauczycieli “Joga i medytacja dla dzieci”. Zajęcia zostały zorganizowane przez spółkę Homa Holistics w Wysokiej koło Jordanowa. Oto kilka zdjęć z warsztatu. Wkrótce ukaże się drugie wydanie książki “Joga i Medytacja dla dzieci. Podręcznik redukcji stresu”.

Nasze pierwsze w tym roku warsztaty Jogi i Medytacji dla dzieci odbyły się 7 lutego w Waldorfskiej Szkole Podstawowej w Bielsku Białej.
Wyszkoleni przez Fran Rosen-Bizberg nauczyciele wspólnie poprowadzili zajęcia. Ćwiczyliśmy jogę w zabawny i przystępny dla dzieci sposób, robiliśmy ćwiczenia oddechowe połączone z dźwiękiem a na koniec dzieci narysowały piękne Mandale.

Projekt „Małopolskiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej”

Zajęcia i warsztaty dla kobiet w Jurcie

Fundacja Terapia Homa wzięła  udział w projekcie dofinansowanym ze środków przekazanych przez Operatora Programu Grantowego w ramach projektu: „Małopolski Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej – Subregion Podhalański” – edycja II.

Projekt jest realizowany w oparciu o Regionalny Program Operacyjny Województwa Małopolskiego na lata 2014 – 2020 współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego.

W związku z tym nasza Fundacja Terapia Homa w październiku 2018 roku otrzymała grant na zakup jurty.

Projekt realizowany przez naszą Fundację zakłada: wprowadzenie i przetestowanie nowej odpłatnej oferty warsztatów w zakresie radzenia sobie ze stresem w celu ekonomizacji działań i nawiązania współpracy z innymi organizacjami działającymi na rzecz kobiet.

Planujemy w ramach przedsięwzięcia przeprowadzić dwa warsztaty na temat: Redukcji stresu i twórczej ekspresji dla kobiet.

Warsztaty planowane są na w okresie od 8 do 20 marca 2019 roku. Przewidujemy każdorazowo udział grupy 8-10 osób.

Warsztaty zostaną poprowadzone  przez naszych nauczycieli: Parvati Rosen-Bizberg i Suwindi Kadir we współpracy z  Moniką Doroszkiewicz z Fundacji „Głos Serca”, która jest Partnerem projektu. 

Przebywanie w jurcie łagodzi stres, wycisza, wzmacnia i regeneruje, dodaje pozytywnej energii, przywraca harmonię. Przeprowadzenie warsztatów w takiej przestrzeni harmonizuje z ich tematem.

Nasze pilotażowe 3-godzinne zajęcia adresujemy do kobiet. Zainteresowane Panie zachęcamy do zgłaszania się na zajęcia. Ulotka wkrótce na naszej stronie.

Zgłoszenia tel. : Maria tel. 509377867, Asia 513077459

Abhay Desai – ekologiczny rolnik Homa z Indii

Abhay Desai – ekologiczny rolnik Homa z Indii

Abhay Mutalik Desai rolnik z południowych Indii z wykształcenia jest chemikiem, jednak jego serce od dawien dawna bije dla rolnictwa. Oto jego historia.

“W 1956 roku mój ojciec kupił 50 arów (0,5ha) ziemi, rozpoczynając tym samym swoją karierę w rolnictwie wykorzystującym sztuczne nawozy. To były lata, kiedy uprawy z wykorzystaniem chemicznych preparatów były nowością w gospodarce Indii. Departament Rolnictwa rozdawał je ZA DARMO, co pozwoliło stać się Indiom czołowym hodowcom niełuskanego ryżu, jednak tylko z użyciem nawozów.
Początek był prawdziwie romantyczny, a pierwszy plon wyniósł 400 worków z jedynie 15 akrów ziemi. Ten początkowy sukces sprawił, że mój ojciec stał się ofiarą uroku intensywnego rolnictwa. Po 1974 (po 18 latach) sytuacja zaczęła się zmieniać i rzeczy przyjęły inny, dramatyczny obrót:

Ze względu na postępujące wylesianie, zmniejszyły się opady deszczu, prowadząc do ekstremalnych susz w ciągu lata. Nadmierne użycie chemicznych nawozów doprowadziło do degradacji gleby, wpływając na jej kondycje, a tym samym na faunę i florę. Efektywność plonów spadała mimo zużycia coraz większych ilości chemikaliów, zasobów wody i siły roboczej. Tak utopijny, nagły sukces rolnictwa ekstensywnego stał się realnym koszmarem. Ziemia umierała, co oznaczało, że i nasze życie stało się zagrożone. To gorzkie doświadczenie otworzyło nam oczy i zmusiło do szybkiego poszukiwania nowych rozwiązań.
Koniec nawożenia, wszystkie organiczne resztki w gospodarstwie przerabiano na obornik, kompost i mulcz i ku naszemu zaskoczeniu, nasze desperackie działania dały efekty w postaci powrotu dżdżownic, a te rozpoczęły własną pracę, tworząc najcudowniejsza glebę jaką mogliśmy sobie wtedy wymarzyć.
W 1999  Shree Vasant Paranjpe zaprosił nas do spróbowania metody rolnictwa na zasadach Homa i od tego momentu koszmar, przez który przeszła cała nasza rodzina ostatecznie się zatrzymał. Jego wiedza i przewodnictwo zmieniło moje spojrzenie na rolnictwo na zawsze. Natychmiast zastosowałem zasady Homa na całych 50 arach naszej ziemi. W ciągu roku cały nasz teren zrekultywował się, dając glebę lepszą niż kiedykolwiek – rośliny stały się zdrowsze i silniejsza przy mniejszych kosztach produkcji, nakładach wody i wkładu pracy.
Nasz pierwszy plon strąków i ziaren wanilii miał największą zawartość (2,9%) waniliny w całych Indiach, był sprawdzany w 2000 roku przez indyjską agencję rządową do spraw regulacji i eksportu przypraw (The Spice Board of India). Uzyskujemy również dobry zysk z uprawy ryżu przy minimalnym wysiłku.

Od tego czasu wielu rolników, agronomów i innych naukowców związanych z agrokulturą odwiedza moje gospodarstwo. Zwykle są zdumieni, jak proste metody zostały w nim zastosowane oraz jak bardzo urodzajne i zdrowe są nasze zbiory.

Podsumowując, nawet jeśli nie potrafimy w tej chwili w pełni wyjaśnić organicznego rolnictwa w stylu Homa z naukowego punktu widzenia, to efekty mówią same za siebie. Wielu rolników z moich zrzeszeń również przyjęło metody Homa, dając sobie szanse na skuteczną ochronę siebie i swoich upraw przed zmianami klimatu, z którymi my wszyscy musimy stawiać czoła, by chronić plony.

Abhay Desai uprawia: zboża, proso, rośliny strączkowe, rośliny oleiste, trzcine cukrową, kurkumę, palma kokosową, warzywa, orzeszki ziemne.

Ważne osiągnięcia:
* 1999: założył pierwsze gospodarstwo Homa w Południowych Indiach
* Jako pierwszy uzyskał certyfikat organicznego gospodarstwa; produkcja produktów z trzciny cukrowej jakości eksportowej w Północnym Stanie Karnarak

*2002: Członek-założyciel i koordynator organizacji pozarządowej – Klubu Żywności Organicznej Organic Food Club (NGO), prowadzonej przez certyfikowanych rolników w obszarze Belgaum

* 2009: Założyciel Funduszu  Venugram Savayava Krishi Parivara w Belgaum

* Główny promotor, organizator certyfikowanego organicznego rynku rolników  “Venugram Organic Fresh” od 2016 roku zaopatrującego w organiczne warzywa, owoce i inne produkty spożywcze ponad 600 rodzin tygodniowo

Nagrody:

2001 Vocational Award (nagroda zawodowa) od Rotary Club z  Belgaum
2003 First Prize & Award  of Dept of Horticulture District Belgaum (Pierwsza nagroda Departamentu do Spraw Ogrodnictwa Belegaum)
* 2004 Krishi Pandit Award od K.L.E School of Agriculture

*2006 Krishi Pandit Award & first prize Govt of Karnataka 2005-06
* 2010 International State Award międzynarodowa nagroda dla gospodarstwa organicznego

*2017 National Award “DHARTI MITRA”  dla najlepszego gospodarstwa organicznego na 19-stym Światowym Kongresie Rolnistwa Organiczego w Delhli (Organic World Congress Delhi)

 

Publikacje:

2004 Importance of sustainable organic farming practices and inputs, ICAR Meerut 2004.
(“Znaczenie praktyk zrównoważonego rolnictwa organicznego.”)

*2005 Fertigation in organic farming and practical approach in Homa Organic Farming at seminar jointly presented to ICAR and University of Agricultural Sciences Dharwad in.                (Irygacja z równoczesnym nawożeniem w gospodarstwach organicznych oraz praktyczne podejście w rolnictwie Homa Organic)

2007 Experiences of Homa Organic Farming international seminar organized by Fivefold Path Mission India and Planning commission of India at Jalgaon 2007.
(Międzynarodowe seminarium organizowane przez Fivefold Path Mission India oraz Planning commission of India w Jalgaon 2007)

Constraints for sustainability of rural livelihood -accepting challenges by organic farmer groups, National Seminar on Farmers, Livelihood and Trade October 2008 at NIAS Bangalore.

* SEZ is it a solution for development National Seminar on SEZ at KLE University Belgaum 2009.

Self Reliance through Homa-Organic Farming at MAHA-ORGANIC Govt of Maharashtra Pune 2009. (Samowystarczalność dzięki ekologicznemu rolnictwiu Homa)

Sustainability with science based Organic agriculture, Homa Organic farming (HOF) Vedic Krishi at AICTEF/QIP short term course on ‘ Green Infrastructure’ IIT KHARAGPUR 2011.
(Zrównoważony rozwój z nauką bazujący na organicznej agrokulturze, ekologicznego rolnictwie Homa)

2012  International Study Tour to China (Mięczynarodowy wyjazd badawczy do Chin) wybrany przez Department of Agriculture, Govt of Karnataka year 2012.

Z energii słońca

Z energii słońca

autor: Ewa Pluta

artykuł ukazał się w magazynie “Wróżka” nr. 7/2017

Za górami, za lasami… w Beskidzie Makowskim, w ekowiosce Bhrugu Aranya, stworzyli miejsce, w którym zawsze chcieli żyć: blisko drugiego człowieka i w harmonii z naturą. 

Należące do pasma Beskidu Makowskiego szczyty nie porażają wysokością, ale są bardzo malownicze. Lasy rozciągają się tu jak okiem sięgnąć, no chyba że przy dobrej widoczności wzrok zatrzyma się na skalistych wierzchołkach Tatr. W Bhrugu Aranya, ekowiosce w Wysokiej, koło Jordanowa, w zgodzie ze sobą i naturą żyje kilkanaście osób z całego świata. 

Najpierw do tej historii podeszłam sceptycznie. „Znowu jacyś hippisi, nieposkromieni fantaści wierzący, że ucieczka od cywilizacji jest możliwa” – mówiłam z przekąsem znajomej. Nie minęło kilka dni, a w słuchawce usłyszałam delikatny głos Joanny Maher, która w ekowiosce spędziła niemal połowę życia: „Co tu opowiadać, po prostu do nas przyjedź!”

 

 NATURA SUBTELNYCH ENERGII 

Kusi mnie, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście w beskidzkich lasach jest im tak dobrze. Z Jarkiem Bizbergiem, współzałożycielem ekowioski, spotykam się na jordanowskim rynku. Jego sapiącym samochodem będziemy pokonywać kolejne serpentyny, by znaleźć się w miejscu, gdzie od 1995 roku trwa niezwykły eksperyment. Jego pełna nazwa brzmi: „Międzynarodowa ekowioska Bhrugu Aranya. Projekt Fundacji Terapia Homa”. Przy stole ustawionym przed wiekowym, drewnianym domem zasiadają mieszkańcy ekowioski: Polka, Amerykanie, Australijka, Irlandczyk, Peruwianka oraz pół-Anglik, pół-Polak. Jeszcze czwórka dzieciaków bawiących się nieopodal w małych odkrywców, do czego miejsce nadaje się idealnie: rozległy sad, gdzie przyjemny cień dają grusze, jabłonie i śliwy,

Pobyt w ekowiosce, czasowy lub na stałe, wymaga akceptacji zasad w niej panujących. Surowo zabrania się tu zażywania narkotyków, jedzenia mięsa i picia alkoholu. Także używania kosmetyków zawierających szkodliwe substancje chemiczne. Na szczęście nie jest zakazana ciekawość, dlatego pytam: „Skąd wy się tu wzięliście?!”. – Pierwszy raz zobaczyliśmy ten dom zimą 1995 roku. Był niemal zrujnowany, brakowało bieżącej wody, o elektryczności można było pomarzyć, podobnie jak i o dro- dze dojazdowej. To zakrawało na szaleństwo, ale postanowiliśmy się wprowadzić i tchnąć w to miejsce nowe życie” – opowiada Jarek Bizberg, a siedząca obok Parvati Bizberg, jego amerykańska żona, dodaje: – Mieszkańcy wsi patrzyli na nas jak na parę wariatów. Bo zjawili się nie wiadomo skąd, po polsku nie mówią, do kościoła nie chodzą, odprawiają te swoje rytuały, jakiś ogień palą w ogrodzie. Kto to widział?! W końcu jeden z sąsiadów nie wytrzymał i zapytał, czy aby nie jesteśmy sektą. Wytężam wzrok, ale nikogo poza mną, mężem i naszym psem nie widzę. Mówię mu więc, że tak, że oczywiście, a ten czworonożny przyjaciel jest jej guru. Sąsiad nie kontynuował rozmowy.

UZDRAWIAJĄCY OGIEŃ 

Przekorna odpowiedź Parvati wcale mnie nie dziwi. Bunt ma we krwi. Dziecko kwiat, które w latach 60 XX w. zapragnęło uczynić świat lepszym do życia, ma długie włosy, koraliki, i to idealistyczne przekonanie, że aksamitna rewolucja jest możliwa. W Charlottesville, w stanie Wirginia prowadziła wegetariańską restaurację. Z czasem karmienie ciała przestało jej wystarczać. Nadszedł czas na duszę – joga i medytacja pochłonęły ją bez reszty. Do Polski trafiła na początku lat 90., kiedy o asanach jeszcze mało kto tu słyszał. Na warsztatach w Zielonej Górze miała zaprezentować autorski program jogi redukujący stres, prze- znaczony dla trudnej młodzieży. Na szczęście tłumacza nie trzeba było daleko szukać. 

W tym czasie, w pobliskim Dachowie, Jarek Bizberg prowadzi Agnifarm, pierwsze w Polsce gospodarstwo ekologiczne, gdzie stosuje się metody Terapii Homa. Wychowywał się w Anglii, dokąd z Polski wyjechała jego matka. O ojcu wie niewiele – był Żydem i przed antysemicką nagonką uciekł do Izraela. W latach 70. Jarek ma nieco ponad 20 lat i nie w smak mu – podobnie jak jego rówieśniczce zza oceanu, Parvati – konsumpcyjny styl życia. Długowłosy hippis, który jeździ po Indiach, odwiedza aśramy, poszukuje nowych stanów świadomości, żeby znaleźć swoją drogę. W aśramie w Akkalkot spotyka wielkiego mistrza Parama Sadguru Shree Gajanan Maharaj. – Po raz pierwszy wziąłem udział w paleniu agnihotry. To mnie zmieniło. Mistrz powiedział, że moją misją będzie rozpowszechniane wiedzy o uzdrawiającej naturze ognia – wspomina Jarek. I od tamtej pory Jarek uczy agnihotry, przez wiele lat w pobliżu Sydney, gdzie wraz z przyjaciółmi założył centrum i gospodarstwo Terapii Homa. Był także instruktorem jogi, uczył tańca sufich, a nawet grywał epizodyczne role w australijskich produkcjach filmowych. 

Ale mistrz podczas pamiętnego spotkania powiedział coś jeszcze: że o Agnihotrze mają się też dowiedzieć Polacy. Skoro tak, to trzeba wracać do kraju, a idealny moment nadchodzi tuż po transformacji, w 1991 roku. 

– Poprosiłam go, żeby został moim tłumaczem, choć doskonale wiedziałam, że jego znajomość polskiego pozostawia wiele do życzenia. Ale to był impuls – opowiada o ich pierwszym spotkaniu Parvati. Wkrótce stanęli na ślubnym kobiercu. A potem przed zrujnowanym domem w Beskidzie Makowskim. 

– Oprowadzę cię po ekowiosce – proponuje Jarek i byłabym tym zachwycona, gdyby nie wegetariańskie specjały, od których uginał się stół w kuchni, gdzie niepodzielną władzę sprawuje Parvati, i której nikt nie opuszcza z pustym żołądkiem. 

PIRAMIDY HARMONII 

Stoję na dachu powstającego Centre of Light (centrum światła) i próbuję sobie wyobrazić, jak będzie wyglądało już wkrótce: ośrodek ekologiczno-edukacyjny, gdzie będzie można się nauczyć Terapii Homa oraz terapii dźwiękiem, ekologicznego rolnictwa, praktykować taniec, rysunek, malarstwo, garncarstwo. Kolejny przystanek to drewniany, niewielki dom należący do Jacoba Sawyera, syna Parvati z pierwszego małżeństwa, jego żony, dwójki dzieci, a także… dwóch kotów, które bronią domowników przed plagą mysz. Spod ręki Jacoba wychodzą unikatowe bransoletki, kolczyki, kolie, wisiorki i inne ozdoby z kamieni szlachetnych. Niebawem znowu leci do USA, by sprzedać kolejną partię tych cacuszek. 

Holenderski domek nieopodal to własność Marii Kalisz-Komorowskiej i jej męża Jarosława. Ona w „poprzednim” życiu pracowała jako psycholog, on był przedsiębiorcą. Oczkiem w głowie Marii jest przydomowy ogródek, w którym rosną dorodne warzywa, nietknięte przez chemikalia. Ich sąsiadką jest rodowita Peruwianka, Jessica Auza, która po 7 latach spędzonych w peruwiańskiej dżungli przyjechała do Polski, niewiele o niej wiedząc. Wystarczyła jej świadomość, że znajdzie się w miejscu, w którym codziennie płonie ogień agnihotry zapalany o zmierzchu i świcie. 

Joanna Maher, historyczka sztuki, z zamiłowania ogrodniczka i zielarka, trafiła do Bhrugu Aranya 16 lat temu jako wolontariuszka i została. Tu poznała męża, tu przyszła na świat dwójka ich dzieci. Tu wreszcie zbudowali z pomocą wolontariuszy swój gliniany dom. – Rodzina początkowo nie mogła zaakceptować mojego wyboru – opowiada. – Powtarzali, że oszalała do reszty. Żeby żyć z dala od cywilizacji w podejrzanym gronie?! Zamiast pod- jąć pracę w swoim zawodzie uprawia ogród, mieszka w letniskowym domku bez wygód! Asi na „dorabianiu się” nigdy nie zależało, w tzw. normalnym świecie nie czuła się najlepiej. – Bezpieczeństwo i oparcie znalazłam dopiero tutaj, w ekowiosce – ucina.

Kolorowe pasieki na niewielkim wzniesieniu należą do jej męża Rorego Mahera, Irlandczyka. Długo mógłby rozprawiać o pożyteczności zapylaczy i ignorancji czło-wieka prowadzącej do ich wymierania, gdyby nie to, że w domu czeka go jeszcze sporo pracy. Zamówienia na piramidy Meru – które mają utrzymywać harmonię i balansować energię w najbliższym otoczeniu – płyną z całego świata. 

– Żeby ogień mógł buzować rano i wieczorem, oprócz klarowanego masła ghee i brązowego ryżu potrzebny jest jeszcze suszony krowi nawóz – cierpliwie tłumaczy Jarek. I zaprasza do jedynej w Polsce fabryczki produkującej… kupy. Tak, we wnętrzach tej przedziwnej „manufaktury”, w specjalnych formach suszą się krowie odchody. Produkt powstaje nie tylko na potrzeby ekowioski. Przecież palących ognie agnihotry spotkać można niemal pod każdą szerokością geograficzną, ale nie każdy ma warunki, żeby hodować krasule, jak te, które beztrosko leżą w zagrodzie z widokiem na Tatry. 

W DOMKU OGNIA 

Palenie oczyszczającego ognia zawsze odbywa się o wschodzie i zachodzie słońca. To podstawowe narzędzie Terapii Homa, która jak można przeczytać na stronie Bhrugu Aranya, „jest pochodzącą z Wed, starożytną nauką o bioenergii oczyszczającej atmosferę, ciało i umysł przy użyciu ognia. Uzdrawiasz atmosferę, a ona uzdrawia ciebie”. 

Agnihotra podnosi poziom energii, zmniejsza stres, poprawia stan zdrowia. Parvati jest przekonana, że to dzięki tej praktyce pozbyła się astmy. – Wystarczyły dwa tygodnie, żeby się wyleczyć. Zresztą w niektórych krajach jest częścią praktyki lekarskiej. W jednym z peruwiańskich szpitali widziałam, jak kilkadziesiąt osób, pacjentów i lekarzy siedziało każdy przy swojej agnihotrze – opowiada. 

– Podczas palenia agnihotry wokół miedzianej piramidki gromadzą się ogromne ilości energii. Powstaje pole magnetyczne, które przyciąga energię słońca i wytwarza wibracje usuwające z atmosfery zanieczyszczenia i neutralizujące szkodliwe promieniowanie – dopowiada Jarek. – A popiołu używamy do ekologicznego ogrodnictwa – to dzięki niemu na tej nieurodzajnej ziemi udaje nam się hodować dorodne warzywa i owoce. Leczymy nim także zwierzęta i dodajemy go do wody. 

Jest niedziela, dzień, w którym mieszkańcy ekowioski celebrują wspólny posiłek i każdy przynosi swoje popisowe danie. Między jednym kęsem a drugim omawia się plany na najbliższe dni. Rozmowy milkną, gdy powietrze przeszywa dźwięk kryształowych mis. Towarzyszy mu rytm miarowo wybijany na bębnach i głosy dziewczyn. 

Czy mieszkańcy ekowioski będą żyć długo? Nikt nie wie. A czy szczęśliwie? To zależy od nich. Wiem tylko, że od początku do końca wymyślili sobie bajkę, w której czasem dobrze jest pobyć. Ja wracałam z niej niechętnie.