Parvati Rosen-Bizberg – Agnihotra uzdrowiła mnie z astmy

Cierpiałam na chroniczną astmę od około jedenastego roku życia. Ataki miałam często w nocy albo wcześnie rano. Agnihotrę zaczęłam palić w wieku 25 lat. Po dwóch tygodniach palenia Agnihotry astma zupełnie zniknęła. Teraz nie mam astmy. Więc to było na prawdę cudowne uzdrowienie.

Byłam wówczas nauczycielką. Pracowałam z dziećmi z różnymi zaburzeniami, często nadpobudliwymi w ramach programu Head Start w Stanach Zjednoczonych. Zapytałam więc, czy mogę zabrać dzieci z największymi problemami ze sobą do domu.(…) Następnie zapaliłam Agnihotrę, a te dzieci, które nie potrafiły usiedzieć spokojnie chwili siedziały zupełnym spokoju przez 20 minut. Zauważyłam, że ich oddech  zmienił się i stał się wolniejszy. Dzieci zostały jeszcze u mnie w domu przez jakiś czas i były bardzo grzeczne i kochane wobec siebie, nawet po wygaśnięciu ognia.

Doświadczenia Anny z Krosna

Dostałam od lekarza internisty antybiotyk, gdyż miałam infekcję gardła. W 2–3 godziny później czułam silny ból i pieczenie w przewodzie pokarmowym i ustach. Pojawiły się nawet pęcherze. W pośpiechu udałam się do lekarza i okazało się, że to candida! Antybiotyk został mi odstawiony i zalecono mi nystatynę. Ale to nie pomagało – ból i pieczenie w jamie ustnej utrzymywał się. Był tak silny, że miałam problem z przełykaniem śliny. Zastosowałam agnihotrę – na pół szklanki wody  dodałam łyżeczkę proszku agnihotrowego i piłam 2 x dziennie. Na drugi dzień czułam poprawę. Zaczął znikać biały nalot z języka, a także pęcherze. Po kilku dniach nie było już śladu po moich dolegliwościach.

Doświadczenia Haliny z Krosna

Pierwszy przypadek zdarzył się po moim powrocie z Dachowa 1994 roku (tam nauczyłam się Terapii Homa). Spotkałam się z krośnieńskim  bioenergoterapeutą i znajomymi z kursu bioterapii w gabinecie, w którym przyjmował klientów. Opowiedział  wtedy przypadek swego klienta – mężczyzny, któremu zaczęły gnić  palce u rąk, kolejno jeden po drugim. Podobne rany pojawiły się na nodze. W związku z tym był u różnych lekarzy. Żadne maści ani antybiotyki nie skutkowały. Nie pomagało też przykładanie liści babki lancetowatej, aloesu i tym podobne. Ostatecznie stwierdzono, że palce trzeba obciąć z dużym „zapasem”, bo nie było wiadomo dokąd sięga ta infekcja. Nikt nie znał  przyczyna tej choroby (mężczyzna był marynarzem). 

Podczas mojej wizyty w Dachowie nauczyłam się robić maść agnihotrową, pomyślałam więc, że mogę zrobić ją teraz dla tego człowieka. Po zastosowaniu maści wszystko się zagoiło.

Przypadek ten został opisany w „Uzdrawiaczu”. Nie miałam później kontaktu z tym bioterapeutą. Po kilku latach w „Nieznanym Świecie” ukazał się z nim wywiad. Na pytanie jaki był jego największy sukces, opowiedział ten właśnie przypadek. Dopiero z tego artykułu dowiedziałam się również, że był to rodzaj trądu.  

Natomiast mnie samej niedwno zdarzył się wypadek. Spadłam niefortunnie ze stołeczka, po czym nie mogłam wstać. Po wizycie u lekarza okazało się, żę moja noga nie jest złamana, ale nie mogłam na niej stać, z powodu ogromnego bólu kolana. Pod kolanem miałam ogromny siniak. Nie mogłam czekać na wyznaczoną w  późnym terminie  rehabilitację i podjęłam własne leczenie. Użyłam ponownie  maści agnihotrowej. Raz dziennie robiłam masaż kolana i łydki z użyciem maści. Potem zawijałam nogę folią i bandażem elastycznym. Już po pierwszym zabiegu siniak zmienił kolor a ból zmniejszył się. Każdego dnia było coraz lepiej, chociaż używałam jako chodzika wózka inwalidzkiego. Pod koniec roku chodziłam już normalnie, choć ostrożnie.

Maść agnihotrową  dałam tez znajomemu z, którego pies miał problem z uszami. Uszy zostały wyleczone.

Popiół i maść agnihotrową  wykonałam dla znajomej po operacji i chemioterapii. Bierze ja regularnie i czuje się lepiej

Popiołem z agnihotry leczyłam też „chorujące” kwiatki.

Popiół i maść stosowałam w wielu innych  przypadkach, o których  już nie pamiętam. Mam go zawsze w domu daję osobom, które o niego proszą.